Tokio największe swoje zniszczenia odnotowało podczas II wojny światowej. Większość ludzi pamięta o zniszczeniach wyrządzonych przez bombę atomowa w Hiroszimie i Nagasaki, ale zapomina o nalotach prowadzonych przez lotnictwo strategiczne, których celem było Tokio. Na początku prowadzonych działań wojennych bombardowania za pośrednictwem samolotów Boeing B29 nie przynosiły pożądanych efektów, celność jak i zniszczenia nie były wystarczające, wiele fabryk nie odniosło wystarczających strat, aby przerwać produkcje. Na początku 1945 roku generał LeMay po przeanalizowaniu dotychczasowych działań wojennych w Japonii, zmienił taktykę ataku. Postanowił on atakować całe obszary, a nie zsyłać bomby punktowo, a dzięki atakom w porze nocnej, zmniejszono znacznie pułap przelotu samolotów biorących udział w akcjach. Ważnym elementem była zmiana stosunku ilości bomb zapalających do burzących, od tej pory większą część bomb stanowiły zapalające, co spowodowało ogromne pożary w drewnianej zabudowie Tokio. Pierwszy nalot o dużych zniszczeniach nastąpił w nocy z 9 na 10 marca 1945 roku. Zniszczenia przeszły oczekiwania Amerykanów, 1800 ton bomb i 334 samoloty przyczyniły się do ogromnych pożarów i śmierci ok 90 000 -100 000 osób, dodatkowo 40 000 osób doznało przewlekłych oparzeń. Pożar zniszczył obszar 40 kilometrów kwadratowych i zniszczył ponad 260 000 tysięcy budynków. Ta niszczycielska taktyka stosowana została również w innych miastach przyczyniając się do śmierci 900 tysięcy ludzi raniąc kolejne 1,3 miliona ludzi, pozbawiła też 9 milionów ludzi domostw.